piątek, 19 lipca 2013

3. Czas się zabić.

Krztusiłam się. Gryzłam i drapałam Klausa ,żeby mnie puścił. Posłuchał mnie. Otarłam krew z ust. Ale dalej nie mogłam się ruszać. Patrzałam na Klausa.
-Nie zrobisz tego! -powiedział patrząc na niego. 
Moja bluzka była cała w krwi. Byłam zła na niego ,że chce mnie zmienić. Nie chcę tego. Chcę być z Syriuszem. Kocham go i wiem ,że on kocha mnie. Ale moje serce jednak jest rozdzielone na dwie części. Jedna część ,która należy do Klausa. Z jednej strony kocham ,go. A z drugiej nienawidzę. Chciał mnie zabić. Ale coś mnie do niego ciągnęło. Ale jednak druga część serca należy do Syriusza. Wiem ,że on nigdy mnie nie skrzywdzi. Kocha mnie, należy do mnie.  Łzy leciały mi po policzkach. Nie wiedziałam o czym lub o kim mam myśleć. Z jednej strony był przystojny brunet. O niebieskich oczach jak morze i miał brytyjski akcent. Do tego był bardzo seksowny. A z drugiej był mój szatyn. Który miał szare oczy ,w których się topiłam. Był taki słodki i kochany. Nie wiedziałam o czym mam myśleć. Albo może najlepiej o śmierci? Przecież zaraz Klaus ,albo skręci mi kark. Lub każe żebym się powiesiła, skoczyła z mostu. Udusi mnie, wyrwie serce lub po prostu zastrzeli mnie srebrnymi nabojami. Bałam się go. Bałam się śmierci. Bałam się ,że już nigdy nie zostanę matką ,żoną i babcią. Że nigdy się nie zestarzeje. Ale najbardziej bałam się o Syriusza. On by sobie nie poradził z moją śmiercią. Płakałby za mną ,zabiłby się. Nie wiem co by jeszcze zrobił. Boję się ,ze jeżeli zostanę wampirem mogę go skrzywdzić. Jeśli on mnie nie pokocha jak stanę się potworem? 
-Kochana ,dzisiaj na tej waszej kolacji zabijesz się. -powiedział Klaus patrząc mi w oczy.- Mianowicie powiesisz się. Jak cię będą chcieli powstrzymać ,sama ich zatrzymaj. Masz to zrobić!
-Zrobię to. -powiedziałam przerażona.
-Jeśli ci przeszkodzi ktoś ,możesz nawet zabić.- powiedział.- Spodziewaj się pierścienia na łóżku. Masz go założyć ,jak zobaczysz ,że już jest. Pamiętaj będziesz łowcą nocy, ludzie to twoja zdobycz. Jeśli się zabijesz ,musisz wypić kogoś krew bo inaczej umrzesz.
-Zrobię co każesz Klaus.- powiedziałam.
-Oczywiście ,że zrobisz.- szepnął mi do ucha, że aż przeszedł mnie dreszcz.
Wzdrygnęłam się kiedy mnie pocałował. Nie mogłam nic zrobić ,trzymał mnie. Ale nagle go już nie było ,a ja upadłam na ziemię i zaczęłam płakać.
Oczami Klausa.
Zacząłem biec przez las ,aż znalazłem się w jakimś miasteczku. Chciałem się napić ,więc wszedłem do baru. Zamówiłem. Ciągle rozmyślałem ,czy dobrze postąpiłem. Ona może mnie znienawidzić. Ale wiem ,że w głębi duszy mnie kocha. Ja kocham ją bardziej niż kogokolwiek. Czy ja robię się miękki? Ja nigdy nikogo nie kochałem? Czy już nie będę zimną hybrydą bez uczuć? Ale w końcu co robi miłość z ludźmi.Zawsze ładne dziewczyny były dla mnie dawcami. Liczyła się tylko krew. Ale ona była inna. Pociągała mnie. Była taka seksowna i miała te swoje piękne blond włosy. Jej ciemno różowe usta, jej zgrabny i słodki nosek. Jej oczy w odcieniu błękitu. Jej kości policzkowe ,które były jedyne w swoim rodzaju. Jej szyja ,z której tętniły żyły. Z których każdy wampir chciałby się napić krwi. Jej krew była wyjątkowa. Miała esencje róży połączoną z życiem. Po nawet kropli każdy wampir by oszalał. Jej krew pobudzała każdą komórkę do życia, nawet jak by ktoś ją poczuł, chciałby już ją spróbować. A sama Carolain była słodka, pełna energii ,waleczna i pewna siebie. Ale była też wredna i samolubna. Widziałem to w jej sercu. Jeśli stanie się wampirem ,będzie miała więcej egoizmu w sobie. Stanie się wredna i samolubna. Stanie się tą dziewczyną ,co chowa w sercu. Będzie z niej idealna wampirzyca. Może nawet lepsza od samej Katheriny. Wiadomo ,że jest ładniejsza i silniejsza od Katheriny. Kath była niewinna i lubiła się bawić. A ona jest całkiem inna. Podobna do Eleny, lecz to nie ona. Myślałem ciągle o Care i popijałem drinka.
Oczami Syriusza.
Ten cały Klaus uciekł. Słyszałem co kazał jej zrobić. Gdy zobaczyłem ,że Care leży na ziemi i płacze. Podbiegłem do niej i wziąłem ją w ramiona. 
-Nie płacz wszystko będzie dobrze.- pocieszałem ją.
-Nic nie będzie, muszę zrobić t co on mi każe ,bo mnie zahipnotyzował. -powiedziała wtulając się we mnie.
-Nic nie musisz. Nawet jeżelibyś to zrobiła i stał się tym kim on i tak cię będę kochać.- powiedziałem.
-Naprawdę? -zapytała patrząc na mnie.
W jej oczach było cierpienie ,ból i smutek.
-Tak.- powiedziałem i pocałowałem ją.
Odwzajemniła mój pocałunek. Kocham ją i nie pozwolę jeszcze bardziej skrzywdzić. Zaczęła mnie namiętniej całować. Włożyłem rękę w jej włosy ,a ona dotknęła ręką mojego policzka Nie chciałem tego kończyć ,ale w końcu patrzyli się na nas. Oderwałem się od niej i przytuliłem ją mocno do siebie, ona wtuliła się we mnie.
Oczami Carolain.
Wstałam i podbiegłam do Lily i ją mocno przytuliłam. Odsunęłam się od niej i zobaczyłam ,że ma bluzkę w krwi. Popatrzałam na siebie ,miałam całą bluzkę w krwi i szyję.
-Ugh.. -powiedziałam patrząc na siebie.
Zaśmiała się.
-Ej patrzcie kto idzie! -powiedział James.
Zobaczyłam ,że w naszą stronę idzie sam Severus Snape. Zaśmiałam się.
-Lily, słuchaj musimy po...- nie dokończył ,bo podeszłam do niego i walnęłam go w twarz.
-To za wczoraj! -krzyknęłam i walnęłam go w drugi policzek i odeszłam.
Zaczął się śmiać ,nie wiedziałam z czego. Odwróciłam się ,a on patrzał się na mnie wzorkiem" Zaraz cię zabiję szmato!".
-Czemu jesteś cała w krwi? -zapytał.- Co wy tu robicie?
-Nie twój interes! -powiedział James.- Chyba ,że chcesz wylądować w skrzydle.
-Oj nie boję się was. -powiedział.
-Trzymajcie mnie ,bo go zabiję zaraz!- krzyknęłam i już szłam w jego stronę jak Remus złapał mnie za rękę.
-Care ,nie warto. -powiedział.
Pierwszy raz usłyszałam jak ktoś powiedział do mnie Care. Uśmiechnęłam się.
-Remusie ,warto. Wreszcie ktoś musi. -powiedziałam.
Lecz Syriusz ,położył mi rękę na ramieniu.
-Nie lepiej nie.- powiedział.
Odpuściłam. Zobaczyłam ,że Lily patrzy się w oczy Snape i jak by szła do niego. To jakaś czarna magia czy co? Złość gotowała się we mnie.
-Przepraszam.- powiedziałam i wyrwałam im się.
Zaczęłam biec w jego kierunku ,w między czasie zmieniłam się w wielkiego szaro-czarno-białego wilkołaka.Zobaczyłam ,że oni patrzą się na mnie. Nie przejmowałam się tym po prostu rzuciłam się na Severusa i zaczęłam warczeć. On nie przeraził się i zaczął się śmiać. Zdziwiła mnie ta reakcja. Od kiedy Smarkerus jest taki odważny? To może przez czarną magię? Idiota... On wyciągnął różdżkę i wycelował nią we mnie.
-Crucio!- krzyknął.
Przeszedł przeze mnie straszliwy ból. Zeszłam z niego i zaczęłam się wić ,zwijać i kulić na ziemi. Wyłam i to głośno. Rozsadzało mnie od środka. Ale w pewnym momencie ból ustał. Ja zmieniłam się z siebie. Wstałam ledwo ,ale po chwili zemdlałam. Obudziłam się w skrzydle. Syriusz siedział koło mnie. Popatrzałam przez okno ,robiło się ciemno. Czyli niedługo moja przemiana. Przełknęłam głośno ślinę. Syriusz popatrzał się na mnie.
-Już wstałaś. Jak się czujesz? -zapytał nachylając się.
-Źle. Zaraz kolacja i ja muszę to zrobić. -powiedziałam i pocałowałam go namiętnie.
-Jak to zrobisz i tak będę cię kochał.- powiedział.
Wstałam i ubrałam się.
-Idziemy? -zapytałam.
-Nie wiem czy możesz.- powiedział.
Machnęłam ręką i skierowałam się do wyjścia. Spojrzałam się na Syriusza.
-Idziesz ? -zapytała.
Uśmiechnął się i wziął mnie za rękę. Szliśmy w ciszy do Wielkiej Sali. Usiadłam koło naszych przyjaciół.
-Cześć wam.- przywitałam się i wzięłam grzankę.
-O cześć. Jak się czujesz? -zapytała Lily.
-Jakoś. Lily? -powiedziałam.
-Hm? -zapytała ,ale się na mnie nie spojrzała.
-Lily. -powiedziałam.
-Hmm? -zapytała i się odwróciła.
-Kocham cię! A tak wgl to mam ochotę popływać dzisiaj w nocy. -powiedziałam .
-Ja nie będę tam pływać. Carolain dostaniemy szlaban! -powiedziała.
-Oj tam. Rozerwij się trochę! -powiedziałam.- Szlaban ,szlabanem ,trochę rozrywki.
Zaśmiała się. Dokończyłam grzankę i popatrzałam się na nich.
-Już nie długo. -powiedziałam.- Musze iść na chwilę do pokoju.
Zanim ktoś odpowiedział ,wybiegłam do dormitorium. Powiedziałam hasło i szybko weszłam do swojego pokoju. Założyłam pierścień ,który leżał na łóżku i usiadłam. Posiedziałam tak chwilę i poczułam ,że muszę iść na schody. Chciałam to powstrzymać, ale nie mogłam.Szłam przed siebie ,pomachałam moim przyjaciołom na pożegnanie i weszłam na schody. Wisiała już tam lina. Wystarczyłoby tylko założyć na głowę i skoczyć. W końcu zebrałam się na odwagę? Czy zmanipulowanie można nazwać odwagą? Westchnęłam. Założyłam sobie tą linę na głowę i popatrzałam ze łzami na przyjaciół.
-Ściągnij to! -krzyknął Syriusz.- Możesz to pokonać.
-Nie Syriuszu ,nie. -wykrztusiłam.
Łzy leciały mi po policzkach. Trzęsłam się.
-Powiedzcie mojej babci ,że ją kocham. -powiedziałam.
Moja babcia ,jedyna osoba z rodziny ,którą kocham. Kocham ją. Ona była dla mnie jak mama. Kochała mnie ,opiekowała się mną. Ona nigdy by mnie nie zawiodła. Ale ja zawiodłam ją.
-Nie proszę ,nie.- powiedział Syriusz.
-Kocham cię, więc idę do diabła-powiedziałam i skoczyłam ze schodów. W pewnym momencie ogarnęła mnie ciemność.
Oczami Syriusza.
-Kocham cię ,więc idę do diabła. -powiedziała i skoczyła ze schodów.
W pewnym momencie nie wiedziałem co się stało. Ale później zobaczyłem ją... powieszoną.
Łzy napłynęły mi do oczu. Potem upadłem na schody i płakałem.
-Zawołajcie Dumbledore!- krzyknąłem.
Potem to już się działo szybko. Wzięli ją do Skrzydła i leżała tak bez jakiejkolwiek oznaki życia. Potem opowiedzieliśmy dlaczego to zrobiła. Opowiedzieliśmy o wszystkim co się stało. Że ona powróci do życia jako wampir. Dumbledore pozwolił jej dalej uczyć się w Hogwarcie. Tylko czekaliśmy jak się obudzi. Minął jeden dzień. Ona nadal leżała bez ruchu. Bałem się już ,że nie żyje. Minął drugi dzień. Siedziałem i trzymałem ją za rękę. Płakałem codziennie.
-Carolain... Kocham cię... -szepnąłem. -Zawsze cię kochałem ,zawsze będę kochać. Jesteś moim tlenem, na kolejny krok. Jesteś moją... -głos mi się załamał.
Płakałem i płakałem. Minął trzeci dzień. Ona wciąż się nie ruszała. Czułem się jak na jakiejś obserwacji. Nie spałem. Tak samo Lily, siedziała ze mną i płakała. To była jej przyjaciółka ,jej siostra.
Oczami Carolain.
Obudziłam się w jakimś ciemnym miejscu. Nikogo nie było. Słyszałam płacz Syriusza i Lily. To znaczy ,że nie żyję. Spróbowałam otworzyć oczy ,aż mi się udało.
Oczami Syriusza.
Zobaczyłem ,że otworzyła oczy i od razu podniosła się szybko oddychając.
Oczami Carolain.
-S-syriusz? -zapytałam z lekka przerażona.
-Cii.. Jestem tu. -powiedział i mnie przytulił.
-Czy ja umarłam? -zapytałam.
-Tak. -powiedział.
-Ja nie żyję. Ja nie żyję.- zaczęłam się drzeć i płakać.
Od razu przyleciała do mnie pielęgniarka ,lecz się przeraziła i pobiegła po Dumbledora. A ja wciąż się darłam i wyrywałam.
-JA NIE ŻYJĘ! JA NIE ŻYJĘ.- powiedziałam i złapałam się za głowę.
-Spokojnie panno Syerin.- powiedział Dumbledore.- Nic ci nie będzie. Uspokój się trochę. -powiedział.
Jego głos był zaskakująco spokojny. Uspokoiłam się trochę i przytuliłam do Lilki. Ona przytuliła mnie mocno.
-Nie rób tak więcej.- powiedziała.
-Nigdy! -powiedział Syriusz.
-Never.- powiedziałam i poczułam jak jej żyły tętnią.
Odsunęłam się od niej.
-Co się stało?- zapytała.
-Krew, krew.- powiedziałam.
-O boże zapomniałam. Profesorze ,już wszystko w porządku. -powiedziała Lily. -Może pan już iść.
Wzruszył ramionami i wyszedł. Westchnęłam. Bolała mnie szczęka. Chcę krwi, wołała część mojego mózgu.
-Idź po chłopaków ,spotkamy się nad jeziorem o północy. -powiedziała Lily.
Szybko poszłyśmy do pokoju. Ja popatrzałam na różne rzeczy i wreszcie wybrałam. Podobał mi się ten strój. Lily ładnie wyglądała.Miała przepiękny stój na sobie.
-Coś nie tak? -zapytała.
-Nie. Jezu ,jaka ty piękna.- powiedziałam.
-Ty jesteś ładniejsza.- powiedziała.
-Doceniaj swoje piękno, wtedy wszyscy je docenią.- usmiechnęłam się.
-Za 10 minut północ.- powiedziała.
-Chodźmy. -westchnęłam i podałam jej moją dłoń.
Wzięła ją i zeszłyśmy razem za rękę.
-Nie boisz się szlabanu? -zaśmiałam się.
-Przeżyję.- zaśmiała się.
-Wezmę to na siebie. Wiesz w końcu to ja tu dostaje szlaban za nic,a ty lepiej siedź nad książkami. -westchnęłam.
Uśmiechnęła się.
-Lily, słuchaj podoba ci się Potter? -zapytałam.
-Co? -popatrzała się na mnie.
-Podoba ci się Potter? -zapytałam jeszcze raz.
-Nie.- odwróciła wzrok.
-Lily Evans! -powiedziałam.- Nie kłam i powiedz.
-No może.- powiedziała nie ukrywając rumieńców.
-Tak wiedziałam. -powiedziałam.
-Buzia na kłódkę ,przyjaciółko. -powiedziała.
-Oczywiście. -odpowiedziałam i byłyśmy już nad jeziorem.
Usiadłam na pomoście ,dotykając butami wody. Usłyszałam ciche kroki zmierzające ku mnie. Odwróciłam się i poczułam kogoś usta na moich. Wiedziałam od razu kto to jest. Ten ktoś zaczął całować mnie namiętnie. Przez przypadek ugryzłam go w wargę. Odsunęłam się od razu.
-Przepraszam. -powiedziałam.
-No czemu nas Lily zwołałaś? -zapytał ze śmiechem Potter.
-Glizdogonie potrzebny mi jesteś.- powiedziałam.
To była moja ofiara. Wstałam i oblizałam usta. Podeszłam do niego.
-Co chcesz? -zapytał.
-Em twojej krwi. -powiedziałam.
-Co?! Nie! -powiedział patrząc na mnie dziwnie.
-Nie?! Myślisz ,że twoje słowo coś mi robi? -zapytałam.
Poczułam dziwne ukłucie ,tam gdzie kiedyś było moje serce. Czyli staję się wampirem.
-Zamknij się ! -powiedziałam zanim coś powiedział.
Popatrzałam się w jego niewinne oczka  ,potem wzrok przeniosłam na jego szyję. Przybliżyłam się do niego i ugryzłam go. Piłam jego krew. Ona była taka dobra. Poczułam jak moje kły się wysuwają. On krzyczał. Wgryzłam się bardziej, nie chciałam go zabić. To był mój przyjaciel ,ale musiałam dokończyć przemianę. Odsunęłam się od niego i popatrzałam na nich.
Oczami Lily.
Carolain moja przyjaciółka. Stała się potworem. Rzuciła się na Petera i go ugryzła.Zauważyłam ,że ma wysunięte kły? Jej oczy stały się czerwone niczym krew spływająca po jej szyi. Stała się łowcą nocy. Stała się wampirem. Carolain miała całą rękę i usta w krwi.
-Carolain?- zapytałam niepewnie.
Warknęła i odwróciła się do mnie.  Przeraziłam się i omal nie wpadłam do jeziora. Jej sukienka była taka piękna w blasku księżyca.
-Remu..- nie dokończyłam i zobaczyłam naszego przyjaciela w postaci wilczej.
-Lily! -krzyknął Potter.
Boże ,ze on mi się podoba? Ma takie ładne oczy i te czarne włosy.
-Co chcesz Potter? -zapytałam.
-Uważaj na Lunatyka ,jest wilkołakiem. -powiedział i pojawił się przede mną.
Mój rycerz w czarnej zbroi z różdżką w ręku. W pewnym momencie przy mnie stali wszyscy ,oprócz Carolain. Carolain stała naprzeciwko Remusa. Nasz przyjaciel warczał na nią ,a ona odsłaniała zęby i syczała na niego. Przestraszyłam się trochę więc ,przytuliłam się do Jamesa.
-Lily? -zapytał.- Dusisz mnie. -zaśmiał się.
-Um..- puściłam go.- Przepraszam.
-Nie mam nic przeciwko ,żebyś się do mnie przytuliła ,tylko nie tak mocno. -zaśmiał się.
Walnęłam go lekko w głowę.
Oczami Carolain.
Mój węch ,słuch , wzrok. Wszystko było inne. Czułam się silniejsza, zręczniejsza.
-Remusie! -powiedziałam.- Uspokój się to tylko ja! Carolain, pamiętasz mnie? -zapytałam.
Próbowałam do niego podejść ,ale warknął. Zasyczałam obnażając kły. Rzuciła się na mnie ,ale go odepchnęłam.
-REMUSIE! -krzyknęłam. -Uspokój się!
Zostałam powalona na ziemię.Nade mną stał wilkołak. Już chciał mnie ugryźć ,ale wyprzedziłam go. Poczułam płynącą krew w moich ustach. Ale nie trwało to długo ,bo zostałam zadrapana przez niego. Odskoczyłam i otarłam usta. Miałam wielkie czerwone kreski ciągnące się aż od obojczyka przez szyję aż na plecy. Rany piekły mnie nie miłosiernie.
-Chciałam nie być ostra. -powiedziałam i popatrzałam się na niego.
Ale wilkołak złapał się za ugryzione miejsce i uciekł do lasu. Uśmiechnęłam się blado i przewróciłam się. Podrapane miejsce bolało mnie jak nigdy.
-Carolain! -powiedział Syriusz.- Co się stało?
-Podrapał mnie.- powiedziałam.
-Pokaż.- powiedział poważnie.
Odwróciłam się na brzuch.
Oczami Syriusza.
Przeraziłem się. Carolain miała wielkie pasma przez całe plecy. Leciała z nich krew. Dotknąłem jedno "zadrapanie" i poczułem ,że się krzywi.
-Przepraszam.- powiedziałem.
-Ugh..-powiedziała i przewróciła się na plecy i położyła głowę na moich kolanach.
-Kocham cię.- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
-Ja ciebie też. -powiedziała i mnie pocałowała.
Odwzajemniłem pocałunek i przytuliłem ją.
Oczami Carolain.
-No i moja sukienka poszła na marne. -powiedziałam ze śmiechem wstając.
-Oj oj. -powiedział Syriusz obejmując mnie w talii.
-Miałyśmy popływać! -powiedziała Lily.
-No właśnie. -powiedziałam.- Pływacie chłopacy?
-Ja popływam.- powiedział Syriusz ,całując mnie w szyję.
-Ja też.- powiedział James.
-Ja nie ,jakoś źle się czuję. -powiedział zdezorientowany Peter.
-Oj ,przeprasza Peter. -powiedziałam.
-Ta spoko. -odpowiedział i poszedł do zamku.
Ściągnęłam buty ,marynarkę i naszyjnik. Potem ściągnęłam sukienkę i skoczyłam do wody.  Potem Lilka skoczyła i pływałyśmy sobie. A potem chłopacy dołączyli i pływaliśmy ,śmialiśmy i chlapaliśmy się razem. gdy nagle Lily coś pociągnęło w wodę. Zaczęła się drzeć. Nie wiedzieliśmy co robić. Lily coś wciągnęło w wodę. Krzyczeliśmy jej imię. Pojawiła się krew. James chciał nurkować.
-Nie! James ja zanurkuję. Jestem wampirem. Widzę lepiej ,nie muszę oddychać w wodzie. -powiedziałam i zanurkowałam.
Krajobraz w wodzie był piękny. Stare ruiny ,dzikie rośliny. Przepięknie. Lecz szukałam Lily. Znalazłam ją. Miała podrapany brzuch. Ciągnęło ją coś. Jak by syrena? Podpłynęłam do niej i złapałam za rękę i wyrwałam od tego stworzenia. Stworzenie popatrzało się na mnie i powiedziało:
-Zostaw dziewczynę. -zachrypiało.
Warknęłam i syknęłam ukazując kły. Wystawiłam rękę do przodu i rośliny obwiązały podwodną istotę. Szybko wypłynęłam z Lilką na powierzchnię i podpłynęłam do mostu i ją położyłam. Pociągnęło mnie coś za nogę. Wpłynęłam w wodę i ujrzałam więcej stworów. Warknęłam. Lecz jakaś dotknęła mnie za piekące rany na plecach. Zgięłam się z bólu. Wymyśliłam plan. Na moich rękach pojawiły się płomyki ,z płomyków zrobił się ogień ,a z ognia pożar. Zaczęło się palić w wodzie. Wszystkie stworzenia uciekły. Szybko wypłynęłam i skierowałam się do nich. Wyszłam z wody i przytuliłam Syriusza. Nie bałam się. Nie czułam przerażenia. Nic nie czułam. Prychnęłam. Popatrzałam się na Lilkę i zobaczyłam ,że oddychała.
-Żyję.- powiedziałam i do niej podeszłam.- Trzeba tylko pierwszą pomoc zrobić.
Przykucnęłam i zaczęłam przyciskać ręce do jej klatki piersiowej. Po chwili zakrztusiła się i wypluła wodę. Otworzyła oczy.
-Witamy w świecie żywych panno Evans.- zaśmiałam się.
-Co się stało? -zapytała trzęsąc się.
-Em coś cię pociągnęło w wodę. -powiedziałam ubierając sukienkę.
-Ahh. -powiedziała zakładając rzeczy.
Usłyszeliśmy czyjeś kroki. Popatrzeliśmy na siebie. Założyłam marynarkę ,buty i naszyjnik. Oni ubrali się do końca i rzuciliśmy się do biegu. Ja w mgnieniu oka znalazłam się przed obrazem i czekałam na nich. Po chwili przyszli. Weszliśmy szybko do dormitorium. Pożegnałam się z Syriuszem długim namiętnym pocałunkiem. Potem przebrałam się w pidżamę i poszłam spać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wreszcie 3 ! Yay ;3
Czekaliście długo? :c Minhae <3
No teraz spróbuję codziennie dodawać rozdziały <3.
Czekam na komentarze ;3  Jakoś nie mam pomysłu na następny rozdział ;3. Jeśli jakieś macie to napiszcie na pocztę Karcia567@wp.pl Czekam :3 A jak nie napiszecie ,to sama napiszę ;3.`Carolain.