niedziela, 10 listopada 2013

4.Wyznanie Remusa.

Obudziłam się wcześnie. Lilka jeszcze spała więc poszłam pod prysznic. Woda leciała najpierw gorąca ,że mogłaby poparzyć każdego ,mnie to nie bolało. Potem zaczęła lecieć lodowata. Umyłam głowę i wyszłam spod prysznica. Zęby niemiłosiernie mnie bolały. Podeszłam do lustra i otworzyłam usta ,żeby sprawdzić co z nimi jest. Ukułam się i popatrzałam w lustro.  Zaczęły  mi rosnąć kły. Super... Zaśmiałam się i umyłam je. Potem poszłam się pomalować. Użyłam delikatnego makijażu ,ale za to podkreśliłam oczy eylinerem ,a usta czerwono-krwistą szminką. Ubrałam się i uczesałam swoje blond włosy w koński ogon. Spojrzałam jeszcze raz w lustro i omal się nie wywróciłam widząc Klausa w łazience. Odwróciłam się.
-Kurw... -chciałam coś powiedzieć ,ale go tam nie było .
Wyszłam z łazienki ,a on siedział sobie na moim łóżku.
-Co ty tu do cholery robisz?! -zapytałam się ,cicho.
-Przyszedłem zobaczyć cię.- powiedział z uśmiechem.
-Wyjdź z tego pokoju i mnie nie nachodź! -krzyknęłam.
-Oj już spokojnie. I tak wrócę Aniele.- powiedział.
Warknęłam. a on wyskoczył przez okno. Lili dalej wstała ,a ja wyszłam z pokoju zostawiając jej kartkę. Postanowiłam się przejść. Wyszłam ,znaczy się wybiegłam w wampirzym tempie na dwór i zaczęłam chodzić i rozmyślać o wszystkim. O tym ,że moje serce jest rozdzielone na dwie części. O tym ,że teraz muszę być strasznie opanowana. A nawet o tym ,że chyba powinnam zrezygnować z Hogwartu. Stanowiłam zagrożenie dla wszystkich. Posmutniałam ,myśląc o opuszczeniu mojej ukochanej szkoły. Ale w końcu jestem potworem. Niestety.... Wróciłam do szkoły. Ubrałam mundurek i zeszłam na śniadanie. Zobaczyłam Lily siedzącą samą. Podeszłam do niej i usiadłam.
-A cię gdzie rano poniosło panno? -zapytała.
-Mamo.. Byłam się przewietrzyć.- powiedziałam.
Popatrzałyśmy na siebie i wybuchnęłyśmy śmiechem.
-O patrz idzie wspaniała czwórka. -powiedziała.
Spojrzałam na wejście ,rzeczywiście całą czwórka szła rozmawiając i się śmiejąc.
-Cześć kochana. -powiedział mój kochany i pocałował mnie lekko.
-Hej hej. -powiedziałam.
-Nic nie zjesz? -zapytał.
-Nie mam ochoty.. Wolę raczej coś innego. -uśmiechnęłam się.
-Idź zobacz do skrzydła szpitalnego. -powiedział Remus.
-Dzięki . -powiedziałam i poszłam.
Wbiegłam do skrzydła i otworzyłam lodówkę. Uśmiechnęłam się ,był cały zapas torebek z krwią. Uwielbiam ich, pomyślałam i otworzyłam jedną.  Wzięłam pierwszy łyk i pozwoliłam poczuć ten smak. Najcudowniejszy. Jak mi się wydaje pierwsze mamy zajęcia z Zaklęć... Wypiłam szybko i wrzuciłam pustą torebkę do śmietnika.
-Co ty robisz świrusko? -usłyszałam głos dobiegający z wejścia.
Zamknęłam lodówkę. Podniosłam niechętnie wzrok. W drzwiach stała Tamara. Brunetka ,z brązowymi oczami. Otarłam resztę krwi z ust i podbródka.
-A co cię to obchodzi? -odpowiedziałam pytaniem.
-No ja nie chodzę i nie piję krwi.. Czekaj.. Jesteś wampirem! -już chciała krzyknąć kiedy podbiegłam do niej i złapałam ją za szyję.
-Nie lubię cię... Zrozum ,jeśli komuś powiesz, zabiję cię. Zrozumiałaś? -zapytałam ukazując jej moje piękne kły.
Potaknęła na tak ,więc ją puściłam.
-Mam dobry słuch Tamara... Piśnij słówka ,a cię zabiję.. -powiedziałam i wyszłam zostawiając ją.
Poszłam pod salę ,gdzie miały odbyć się zajęcia. Podeszłam do moich przyjaciół.
-Co jest? -zapytała Lilka.
-Tamara mnie widziała ,ale jej pogroziłam. -uśmiechnęłam się.
-Co ona tam robiła? -zapytał Peter.
-Nie wiem ,ważne ,że się mnie boi. -powiedziałam.
Syriusz mnie przytulił .
-DO KLASY! -usłyszeliśmy głos dyrektora.
-Co dzisiaj mamy coś innego? -zapytał James.
-O odezwałeś się. Nie mam pojęcia. -odpowiedziałam.
Usiedliśmy jak zawsze. Ja z Lilką ,a chłopaki przed i za nami. Dyrektor stał z Tamarą ,która była cała czerwona na twarzy od łez.
-Która ją zastrasza? -zapytał w prost.
Nie będę kłamać ,bo wyjdzie gorzej ,więc wstałam.
-Dlaczego i po co? - dopytywał się.
-Hmm.. Może dlatego ,ze wpycha się w nie swoje sprawy i do tego mnie śledzi. -prawie wykrzyknęłam wychodząc z ławki.
-Innym tonem.. -zagroził Dumbledore.
Byłam wkurzona... Kły kuły mnie w usta i czułam zmieniający się kolor oczu i inne symptomy.
-Niech nie wpycha się między moje sprawy ,to będzie dobrze! -krzyknęłam ,a książki koło niej leżące wybuchnęły ogniem.
-ONA JEST WAMPIREM! -powiedziała.
-Zamknij się! -powiedziałam.
Podbiegłam do Dumbledore i spojrzałam mu w oczy.
-Zapomnij o tej rozmowie ,to się nie wydarzyło. Przyszedłeś tutaj na chwilę ,zobaczyć co u nas. Zapomnij. -powiedziałam.
Powtórzyłam to jeszcze Tamarze i usiadłam do ławki wkurzona. Na mojej dłoni wylądował list. Napisane było w nim "Możemy pogadać? Czekam na holu -Remus." . Wyszłam.
-Co jest? -zapytałam.
-Ty wiesz ,że jestem wilkołakiem nie? -zapytał.
-Tak czuję to ,ale nie o to chodzi prawda?
-Tak... Słuchaj to zabrzmi dziwnie ,ale jestem zazdrosny. -powiedział smutno.
-Ej co jest? O co? -zapytałam .
-O ciebie... -powiedział.- Podobasz mi się..
Zdziwiło mnie to wyznanie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Cholera Care... Kocham Ci...ę... -powiedział.
Nie odpowiedziałam ,tylko go pocałowałam. To był impuls.
-Care? -usłyszałam za sobą głos Syriusza.


NEWS!

Nie było mnie długo ,.PRzepraszam ,dzisiaj się biorę za rozdział 4 :3
Rozdział pojawi się za góra 30 min <3
Mam nadzieję ,że nie zapomnieliście o starej Carolain? :c
Przeprosiny i kocham was ♥