Obudziłam się wcześnie. Lilka jeszcze spała więc poszłam pod prysznic. Woda leciała najpierw gorąca ,że mogłaby poparzyć każdego ,mnie to nie bolało. Potem zaczęła lecieć lodowata. Umyłam głowę i wyszłam spod prysznica. Zęby niemiłosiernie mnie bolały. Podeszłam do lustra i otworzyłam usta ,żeby sprawdzić co z nimi jest. Ukułam się i popatrzałam w lustro. Zaczęły mi rosnąć kły. Super... Zaśmiałam się i umyłam je. Potem poszłam się pomalować. Użyłam delikatnego makijażu ,ale za to podkreśliłam oczy eylinerem ,a usta czerwono-krwistą szminką. Ubrałam się i uczesałam swoje blond włosy w koński ogon. Spojrzałam jeszcze raz w lustro i omal się nie wywróciłam widząc Klausa w łazience. Odwróciłam się.
-Kurw... -chciałam coś powiedzieć ,ale go tam nie było .
Wyszłam z łazienki ,a on siedział sobie na moim łóżku.
-Co ty tu do cholery robisz?! -zapytałam się ,cicho.
-Przyszedłem zobaczyć cię.- powiedział z uśmiechem.
-Wyjdź z tego pokoju i mnie nie nachodź! -krzyknęłam.
-Oj już spokojnie. I tak wrócę Aniele.- powiedział.
Warknęłam. a on wyskoczył przez okno. Lili dalej wstała ,a ja wyszłam z pokoju zostawiając jej kartkę. Postanowiłam się przejść. Wyszłam ,znaczy się wybiegłam w wampirzym tempie na dwór i zaczęłam chodzić i rozmyślać o wszystkim. O tym ,że moje serce jest rozdzielone na dwie części. O tym ,że teraz muszę być strasznie opanowana. A nawet o tym ,że chyba powinnam zrezygnować z Hogwartu. Stanowiłam zagrożenie dla wszystkich. Posmutniałam ,myśląc o opuszczeniu mojej ukochanej szkoły. Ale w końcu jestem potworem. Niestety.... Wróciłam do szkoły. Ubrałam mundurek i zeszłam na śniadanie. Zobaczyłam Lily siedzącą samą. Podeszłam do niej i usiadłam.
-A cię gdzie rano poniosło panno? -zapytała.
-Mamo.. Byłam się przewietrzyć.- powiedziałam.
Popatrzałyśmy na siebie i wybuchnęłyśmy śmiechem.
-O patrz idzie wspaniała czwórka. -powiedziała.
Spojrzałam na wejście ,rzeczywiście całą czwórka szła rozmawiając i się śmiejąc.
-Cześć kochana. -powiedział mój kochany i pocałował mnie lekko.
-Hej hej. -powiedziałam.
-Nic nie zjesz? -zapytał.
-Nie mam ochoty.. Wolę raczej coś innego. -uśmiechnęłam się.
-Idź zobacz do skrzydła szpitalnego. -powiedział Remus.
-Dzięki . -powiedziałam i poszłam.
Wbiegłam do skrzydła i otworzyłam lodówkę. Uśmiechnęłam się ,był cały zapas torebek z krwią. Uwielbiam ich, pomyślałam i otworzyłam jedną. Wzięłam pierwszy łyk i pozwoliłam poczuć ten smak. Najcudowniejszy. Jak mi się wydaje pierwsze mamy zajęcia z Zaklęć... Wypiłam szybko i wrzuciłam pustą torebkę do śmietnika.
-Co ty robisz świrusko? -usłyszałam głos dobiegający z wejścia.
Zamknęłam lodówkę. Podniosłam niechętnie wzrok. W drzwiach stała Tamara. Brunetka ,z brązowymi oczami. Otarłam resztę krwi z ust i podbródka.
-A co cię to obchodzi? -odpowiedziałam pytaniem.
-No ja nie chodzę i nie piję krwi.. Czekaj.. Jesteś wampirem! -już chciała krzyknąć kiedy podbiegłam do niej i złapałam ją za szyję.
-Nie lubię cię... Zrozum ,jeśli komuś powiesz, zabiję cię. Zrozumiałaś? -zapytałam ukazując jej moje piękne kły.
Potaknęła na tak ,więc ją puściłam.
-Mam dobry słuch Tamara... Piśnij słówka ,a cię zabiję.. -powiedziałam i wyszłam zostawiając ją.
Poszłam pod salę ,gdzie miały odbyć się zajęcia. Podeszłam do moich przyjaciół.
-Co jest? -zapytała Lilka.
-Tamara mnie widziała ,ale jej pogroziłam. -uśmiechnęłam się.
-Co ona tam robiła? -zapytał Peter.
-Nie wiem ,ważne ,że się mnie boi. -powiedziałam.
Syriusz mnie przytulił .
-DO KLASY! -usłyszeliśmy głos dyrektora.
-Co dzisiaj mamy coś innego? -zapytał James.
-O odezwałeś się. Nie mam pojęcia. -odpowiedziałam.
Usiedliśmy jak zawsze. Ja z Lilką ,a chłopaki przed i za nami. Dyrektor stał z Tamarą ,która była cała czerwona na twarzy od łez.
-Która ją zastrasza? -zapytał w prost.
Nie będę kłamać ,bo wyjdzie gorzej ,więc wstałam.
-Dlaczego i po co? - dopytywał się.
-Hmm.. Może dlatego ,ze wpycha się w nie swoje sprawy i do tego mnie śledzi. -prawie wykrzyknęłam wychodząc z ławki.
-Innym tonem.. -zagroził Dumbledore.
Byłam wkurzona... Kły kuły mnie w usta i czułam zmieniający się kolor oczu i inne symptomy.
-Niech nie wpycha się między moje sprawy ,to będzie dobrze! -krzyknęłam ,a książki koło niej leżące wybuchnęły ogniem.
-ONA JEST WAMPIREM! -powiedziała.
-Zamknij się! -powiedziałam.
Podbiegłam do Dumbledore i spojrzałam mu w oczy.
-Zapomnij o tej rozmowie ,to się nie wydarzyło. Przyszedłeś tutaj na chwilę ,zobaczyć co u nas. Zapomnij. -powiedziałam.
Powtórzyłam to jeszcze Tamarze i usiadłam do ławki wkurzona. Na mojej dłoni wylądował list. Napisane było w nim "Możemy pogadać? Czekam na holu -Remus." . Wyszłam.
-Co jest? -zapytałam.
-Ty wiesz ,że jestem wilkołakiem nie? -zapytał.
-Tak czuję to ,ale nie o to chodzi prawda?
-Tak... Słuchaj to zabrzmi dziwnie ,ale jestem zazdrosny. -powiedział smutno.
-Ej co jest? O co? -zapytałam .
-O ciebie... -powiedział.- Podobasz mi się..
Zdziwiło mnie to wyznanie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Cholera Care... Kocham Ci...ę... -powiedział.
Nie odpowiedziałam ,tylko go pocałowałam. To był impuls.
-Care? -usłyszałam za sobą głos Syriusza.