sobota, 29 grudnia 2012

Prolog oczami Lily:

Lily Evans rudowłosa piękność, która już w pierwszej klasie nauki w Hogwarcie zdobyła adoratora.  Siedziała właśnie wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką Carolain Syerin w pokoju wspólnym Gryfonów. Mimo szczerej przyjaźni nie widziały się całe lato. Carolain za sprawką ojca tyrana spędziła całe lato u babci w Paryżu. Dla jakiejś damulki był by to szczyt marzeń, ale nie dla Carolain, która w przeciwieństwie do Lilki nie była dziewczęca. Były, więc jak jing i jang, różne a jednocześnie tak podobne. Lily spojrzała w oczy przyjaciółki i o mało nie spadła z fotela ze śmiechu.
-Z czego się śmiejesz ruda małpo? – Spytała Cara w przyjacielski sposób.  Tylko ona mogła wyzywać Lily, nikt inny nie miał takich praw. Na początku trzeciej klasy jakiś ślizgon z czwartego roku powyzywał Lilkę od szlam. Skończyło się na tym, że na tydzień wylądował w skrzydle szpitalnym a panna Syerin dostała dwutygodniowy szlaban za napaść.
-Soczewka ci wypadła wampirzyco! Teraz masz jedno niebieskie a drugie czerwone oko.- Lily zanosiła się ze śmiechu. Przyjaciółka naprawdę komicznie wyglądała. Carolain wzruszyła ramionami i rzuciła się na przyjaciółkę. Leżały na podłodze dobre dziesięć minut.  Tak były różne, jedna była pilną uczennicą druga kolekcjonerką szlabanów, ale były przyjaciółkami na dobre i na złe. Kochały się i były gotowe oddać za siebie życie.

***
Mam nadzieję ,że się spodoba Carolain doda prolog w najbliższym czasie. Proszę o opinnie za wszelkie błędy przepraszam!
~Lily

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie piszecie.Aby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie się zapowiada, chcę więcej. *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem tak widzę parę błędów ale nie jest źle. Z pewnością tu zajrzę, powodzenia w pisaniu!

    OdpowiedzUsuń